poniedziałek, 19 marca 2012

"Pieśń"


To niedziela ostatnia,
w wielkomiejskim tygodniu.
Władca piekieł nam zabrał,
tydzień zjarany w ogniu.

Patrzę tylko na popiół,
dymem ksztuszę się cicho.
nie wiem czy to przez opium,
czy zielone ognicho.

Nie bądź smutna stokrotko,
zaraz zdepczą i Ciebie
i zobaczysz jak słodko
jest zapijac cierpienie.

Drzewa też niech zdychają,
bo jedyne co trzeba
to procenty, promile,
a nie jakieś tam drzewa.

Słońce zajdzie za chmury,
chmury zajdą za drzewo,
z drzewa liście opadną,
liście spali breżniewo.

Idźmy w dal hen szeroko,
i połammy dwie nogi,
i podbijmy też oko.
po co nam ray ban drogi?


"Format jest złem - poezja mojego załamania"

"Format jest złem - poezja mojego załamania"

Cóż za życie moje, gdy z komputera i jego plików nici zostały.
Chroniczne zbieranie obrazków z Batmanem (a o takowe ciężko) spełzło na niczym,
gdy strzelili nam formata oni - mojemu asusowi.
Na cóż to, ach na cóż to!

Ryuk tapetę przyozdabia śmiejąc się ale z czego? Z pychy naprawców naszego PC-ta!
Te słowa jakże ciężko wyklikane na brudnej klawiaturze, gdzie
budyń mi się kiedyś wylał ale
go starłam.

Wszystkie teksty, jakie gromadziły moje ręce pisząc na tym oto komputerze
gdzie się podziały? Format jest złem.
Teraz od początku, jak Syzyf szła będę naprzód i naprzód, lecz
najpierw naprawią internet.

Ta poezja jest świadkiem mojego załamania, bo choć
silna czasem psychicznie tego momentu nie wytrzymałam-
Format jest złem!
Format jest złem!

„Głodna rozpacz”

„Głodna rozpacz”

Rozmowa Człowieka z Kanapką


CZ           Oh Kanapko szczerze smaczna
                powiadam ci, bądź dziś baczna
K             Już prostuję swoje plery
                szybko jak mknące rowery
CZ           Tęcza aż nad twoim światem
                nie rozświetli się w ciabattę
                Oh albowiem twoje kroki
                nie powiodą w świat szeroki
K             Świat mam wąski jak margines,
                rekord daje mi sam Guiness
CZ           Oh, niedziwne to jest wszakże
                świat twój w chlebie wąski jakże!
K             Czy majonez to czy masło
                Och! Jak w plecach mi coś trzasło!
CZ           Ciężar nosisz przeto wielki,
                a twe oczy jak kropelki
                w jedną małą łzę ująwszy
                świecą żalem mnie natchnąwszy
K             Lecz gdy patrzę w twoje zęby
                Czuję się już bardzo drętwy
CZ           Wiesz albowiem że cię pożrę
                zęby zmiażdżą, wołaj Boże!
                Wolisz zgnić w swej świadomości
                niż mi oddać się w całości?
K             Oh nie, oh nie chcę samotni
                Niźli zgnić w twoim żołądku
                Kwasy nigdy mię nie pożrą
                A to już za sprawą Bożą.
CZ           To zgiń teraz brzydki chlebie
                i obślizgłe masło, w biedzie
                już wolę zjadać kamienie
                albo z rzeki łowić śledzie
K             Dzięka Bogu za ratunek
                mogę żyć w pełnym spokoju
                Już mię nikt nigdy nie tknie
                bo spleśnieję w twym pokoju
CZ           Skąd przybyłaś, tam powrócisz
                gorzej skazać się nie mogłaś
                teraz mocno się zasmucisz
                żegnaj w koszu, pusta otchłań!